Nikki, Christian i Monterosso.
Nikki bo bardzo lubiła Rexa, a on ją. Z początku okazywała mu więcej uczuć niż jego pan Hoffmann. Przy tym to była baba z jajami - zawsze to ona szła się bić i wykonywała czarną robotę, a ciapa Hoffmann sobie gdzieś tam siedział bezpiecznie. Doszliśmy nawet do wniosku na drugim forum, że to ona bardziej pasowałaby na trzeciego komisarza niż sam Marc Hoffmann.
Odważna, inteligentna i ładna, zawsze ją lubiłam.
Christian - bo był genialny sam w sobie i już.
Sympatyczny, wyluzowany... i te jego dowcipy z Rexem.
Nigdy nie zapomnę jak ganiał po korytarzu z bułką na sznurku by podroczyć Rexa i szef go opierd*lił.
Monterosso - chyba, a nawet zwłaszcza dlatego, że potrafił się wzruszyć i ukazać swoje emocje, jak chyba żaden inny współpracownik komisarza. W jednym odcinku z Davide, Monterosso uścisnął go z radości po jakiejś niebezpiecznej akcji oraz wzruszył się i trochę załamał gdy umarł jego kumpel policjant, a drugi został ranny. Siedział taki biedny na uboczu, kompletnie załamany, Rivera go pocieszał wtedy...
I to mnie poruszyło, taki twardziel a jednak uczuciowy.